Dlaczego tak trudno stanąć do swojej prawdy?

Dlaczego tak trudno stanąć do swojej prawdy? O podejmowaniu decyzji, które naprawdę są nasze

Podejmowanie decyzji to jedna z najbardziej naturalnych czynności w życiu człowieka. Robimy to codziennie — od wyboru: co dziś na obiad? po wybór partnera, pracy, kierunku życiowej zmiany.

A jednak… kiedy dochodzi do decyzji naprawdę ważnych, takich, które mają potencjał zmienić coś fundamentalnego — zaczynamy kręcić się w kółko. Zaczynamy odkładać, analizować, wątpić w swój plan i się nakręcać. I nawet jeśli w środku wiemy, czego chcemy, w środku czujemy, że coś nas blokuje.

Dlaczego tak jest, że własna prawda czasem brzmi jak szept, a głosy z zewnątrz — jak wygłaszane przez głośny mikrofon?

Decyzja to zawsze akt odwagi — i konfrontacji z własnym lękiem

Każda decyzja, nawet ta najbardziej intuicyjna, niesie w sobie ruch w nieznane. Coś trzeba za sobą zamknąć i otworzyć się na zupełnie nową ścieżkę, a nasze ego nie lubi nieznanego. Ahh, nawet bliżej jest napisać czuje się ogromnie przytłoczone i przerażone jak zaczynasz wymyślać siebie na nowo! Dlaczego? Bo Twój umysł
kocha kontrolę, powtarzalność, przewidywalność. Czyli wszystko co jest dla niego znane jest bezpieczne, nawet jeśli jest to bardzo toksyczne, a szczególnie dobrze widać to przy uzależnieniach.

Dlatego kiedy serce mówi „chodź tam”, a głowa odpowiada „to niebezpieczne”, zaczynają się negocjacje z samą sobą. Co wygra? Zawsze Twoje ciało, czyli ta konkretna biochemia, która stanowi środowisko wewnętrzne znane od „zawsze”. Dlatego często wygrywa program przetrwania, a nie program spełnienia.

Decyzja to zawsze mikro-śmierć starej wersji siebie.
A nasze ciało pamięta wszystkie momenty, w których zmiana była bolesna, zaskakująca, ryzykowna. Stąd też pracując ze mną na bardzo głębokich poziomach nieświadomych, kiedy zmieniasz się z warstwy tożsamości widzisz najbardziej klarowne efekty, które prowadzą do spełnienia. Natomiast kiedy próbujesz wprowadzić zmianę jedynie w swoim zachowaniu często kończysz wyczerpana/y i bez efektu, na którym Ci zależy.

Tutaj potrzebuje dodać bardzo istotną kwestię – w systemowym ujęciu, w którym pracuje — każdy krok naprzód to potencjalne naruszenie dawnego systemu bezpieczeństwa. Naruszenie przyjętych od dziecka zasad i ram, w ramach których należy funkcjonować.

Zamiast serca — odzywają się wzorce rodowe

To zaskakująco częste:
Przychodzą do mnie kobiety, które mówią:
„Wiem, czego chcę… ale nie potrafię pójść za tym głosem, boję się, że popełnię ogromny błąd i wszystko co do dzisiaj budowałam rozpadnie się. Boję się, że zostanę sama..”

I zawsze kiedy pracujemy głębiej, okazuje się, że pod tą decyzją nie stoi tylko „tu i teraz”, a nawet bardziej
jest:

– lojalność wobec mamy lub taty, oraz wpojonych powinności,
– powtarzany rodzinny scenariusz („w naszej rodzinie kobiety nie ryzykują”, „mężczyzna jest zawsze ważniejszy”, „bezpieczeństwo ponad szczęście”),
– strach przed wykluczeniem z systemu, a to bardzo mocny program, który potrafi zabetonować człowieka na całe życie w bezruchu,
– wewnętrzny zakaz: „nie wolno być większą, widoczną, odmienną”.

I tu rodzi się największy wewnętrzny konflikt:
Serce mówi: idź,
Rodzina pochodzenia nieświadomie powtarza Ci w głowie : zostań.
A ciało mówi: boję się i nie wiem co dalej.

Kręcimy się w kółko, przez to, że mylimy „jasność” z „pozwoleniem”

To, że wiesz, czego chcesz, nie znaczy jeszcze, że czujesz pozwolenie, by za tym pójść. Możesz czuć przez skórę jaki jest Twój kierunek, a jednak brak Ci wewnętrznej motywacji do sięgnięcia po to. Nie widzisz korzyści, więc nie możesz ruszyć z miejsca. To naturalne i jasne jak słońce. W Twoim umyśle mogą być jednocześnie dwie prawdy:

– „Chcę zmiany, chcę szczęścia, chcę lekkości.”
– „Nie mogę tego zrobić, bo zawiodę, skrzywdzę, złamię zasady, będę inna niż ród, zostanę sama.”

I wtedy powstaje impas, który nie wynika z tego, że nie wiesz, czego chcesz.
Ale dlatego, że nie pozwalasz sobie tego pragnąć w pełni, np.; bo tak nie można, to nie będzie w porządku, nie wolno mi itp. Sam/a sabotujesz swoja decyzję i zaczynasz się męczyć. Znam to i wiem, że jedynie – mimo wszystko – podążanie jednak za sobą daje ulgę. Zaciśnięte usta i udowadnianie sobie, że wytrzymasz prowadzi zawsze do choroby, ale to już inny temat na inny wpis.

Uważam, że każda niewypowiedziana decyzja ma swoją cenę.
Najczęściej jest to energia, spokój, poczucie sprawczości… i lata życia w pół-świecie, pół-zgadzaniu się na siebie.

Ciało zawsze wie pierwsze

Najczęstsze objawy psychosomatyczne, które spotykam w swoim gabinecie są związane z powracającym:

– uciskiem w klatce piersiowej,
– ciężarem na barkach,
– napięciem żołądka,
– przyspieszonym i/lub płytkim oddechem,
– chaosem w myślach, lub w ogóle nadmiernym myśleniem, bez możliwości zatrzymania tego kołowrotka,
– senność lub pobudzenie,
– „cofnięcie energii”, czyli jej spadek.

Ciało ma swoje własne zdanie na każdy temat i często jest to inne zdanie, niż to które ma Twoja głowa.
Naucz się je słyszeć, a decyzje staną się proste, choć wiadomo niekoniecznie łatwe.

W coachingu systemowym bardzo często zaczynam właśnie od pytań pogłębiających:
co Twoje ciało mówi o tej decyzji?
co dzieje się w Tobie, kiedy naprawdę wyobrażasz siebie w nowej wersji życia?
jak się czujesz kiedy tak o sobie myślisz, albo kiedy myślisz, że możesz to mieć?

Jak pozwolić sobie podążać za sercem i wewnętrznym głosem?

Prawdziwe decyzje nie rodzą się w głowie. Rodzą się tam, gdzie kończy się lęk, a zaczyna prawda.
I wiem, że dla ludzi, którzy latami opierali się o swój racjonalny umysł może to być nie lada wyzwanie. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że serce, dusza, albo bardziej naukowo nasza prawa półkula mózgu wie więcej niż możemy ogarnąć to rozumem. Poniżej odwołuję się do kroków, które często stosuję na sobie i bardzo polecam do pracy w auto-coachingu:

1. Zauważ, z kim walczysz

Już samo pytanie zakłada walkę, ale przecież tak jest, że za każdym razem kiedy wychodzisz ze swojego flow wchodzisz w wewnętrzny konflikt, a tu warto zadać sobie takie pytania jak:
– Czyj jest to lęk, który zatrzymuje mnie przed zmianą?
– Czy to należy do mnie? [wdech i wydech spokojnie po kilka razy]
– A może: Do kogo należy ten głos, który mi podpowiada, że nie warto lub, że się nie uda?

2. Przestań szukać zgody z zewnątrz

Największą blokadą jest oczekiwanie, że ktoś przyklaśnie naszej decyzji, albo że nas uratuje, wybawi. Jeśli chcesz prawdziwej zmiany, to też potrzebujesz sam/a podjąć dorosłą, dojrzałą decyzję na jej temat.
Prawdziwe decyzje nie potrzebują potwierdzenia z zewnątrz.

3. Zadaj sobie pytanie systemowe

Po co to robię? Co mi to da? Jak się będę czuć kiedy to osiągnę? Co się stanie kiedy odpuszczę? Jak by zrobiła moja mama/tata? To często zmienia wszystko.

4. Zrób miejsce na emocje

To miejsce szczególne na sesjach ze mną. Emocje są jak lampki kontrolne na panelu dowodzenia. Zobacz co, gdzie i jak czujesz w swoim ciele. Czy Cię ściska, zamraża, rozluźnia kiedy myślisz o tej decyzji? I to wcale nie jest jednoznaczne, że kiedy się boisz tzn, że ten lęk jest chroniący [no chyba, że Twoje ego, ale to inna sprawa :)]. Często lęk jest tylko po to, aby zatrzymać Cię w znajomych ramach i zasadach. „Bój się i rób” często mówią terapeuci i psychologowie i coś w tym jest – bo co najgorszego może się wydarzyć kiedy dasz sobie pozwolenia na zmianę??

5. Wyobraź sobie dwa życia

Możesz zrobić krótkie ćwiczenie: napisz na dwóch kartkach A4 dwie możliwe drogi, rozwiązania i po kolei stawaj na nich obserwując jak zachowuje się Twoje ciało. To ćwiczenie na odczuwanie, a nie na myślenie, więc jedynie oddychaj i pozwalaj płynąć informacji przez Twoje ciało. Ciało nigdy nie kłamie, a energii nie da się oszukać.

6. Pozwól sobie na zmianę

Decyzja to nie brama bez powrotu. Lubię metafory i tu mam taką: wyobraź sobie, że siedzisz przy stole i masz szklankę do której nalewasz wodę, bo chce Ci się pić. Jesteś spragniony/a i nalewasz dużo, żeby wystarczyło do zaspokojenia Twojego pragnienia. W którymś momencie orientujesz się, że się zagapiłeś/aś i woda zaczęła się przelewać na zewnątrz naczynia. I tak sobie płynie i płynie, zalewa Twój stół, na którym stoi szklanka, później woda spływa niżej na Twoje spodnie, na podłogę i wreszcie też masz mokre buty. Mija moment i chcesz się napić ale wody jest tak dużo, że bez rozlania nie możesz podnieść szklanki. Tak też jest z przesuwaniem decyzji, często nie sięgasz po swoje, żeby zaspokoić pragnienie, a myślisz o nim tak długo, że umyka Ci moment decyzji, że to już. Decyzja to akt twórczy, nie akt ostateczności.

Największa decyzja, jaką możesz podjąć? Być po swojej stronie

Nie po stronie oczekiwań, strachu, wzorców, rodu, partnera, historii, tego „co wypada”. Bądź po swojej stronie, a to już 99% sukcesu. Bo wtedy masz dostęp do swoich granic, autentyczności, autonomii i wewnętrznego głosu.


Jeśli czujesz, że stoisz na rozdrożu, wiesz czego pragniesz, ale coś wewnątrz Cię zatrzymuje — zapraszam Cię do pracy ze mną.

Podczas naszej wspólnej pracy zrozumiesz, co naprawdę zasila Twoją życiową energię, a co niepostrzeżenie ją odbiera. Rozpoznasz i nazwiesz schematy, które Cię blokowały, jednocześnie otwierając przestrzeń na ich realną transformację. Wejdziesz w głębszy kontakt z ciałem, emocjami i intuicją, które poprowadzą Cię do Twojej własnej prawdy. W naturalny sposób pojawi się większa klarowność, spokój oraz wewnętrzna pewność. A z tego miejsca zacznie się budowanie życia, które jest naprawdę Twoje — zgodnego z Twoją esencją, a nie z oczekiwaniami innych.

Umów sesję wstępną i pozwól sobie wejść w wersję siebie, która już na Ciebie czeka.
To może być decyzja, która zmieni wszystko.