Dlaczego tylko radość otwiera drzwi kreatywności ?

Czym właściwie jest radość?

Radość to specyficzny stan umysłu, w którym nie zastanawiając się nad problemami życia po prostu cieszymy się chwilą. To taki stan emocjonalny, dzięki któremu nasz organizm jest w stanie się zregenerować i odpocząć, bo nie ma tu miejsca na stres i towarzyszący mu kortyzol. Radość jednak to też stan chwilowy, bo nie da się być radosnym ciągle przez całe swoje życie, chyba, że..

No właśnie czemu większość ludzi na świecie uważa, że nie da się utrzymać poczucia radości przez cały czas, a jest on jedynie wynikiem jakiś okoliczności zewnętrznych? Przecież radość jest stanem naturalnym, lekkim i sprawiającym, że mamy ochotę, aby żyć pełnią siebie i w dodatku nie w przyszłości a TERAZ. Chwilę mi zajęło zanim dotarłam głęboko w sobie do odpowiedzi na to pytanie, ale dziś jestem już przekonana, że jest to możliwe w wyniku wyćwiczenia własnego mózgu.

Każdy stan emocjonalny da się wyćwiczyć, bo za stany emocjonalne nie odpowiadają żadne okoliczności zewnętrzne tylko nic innego jak nasze centrum dowodzenia – mózg. To w nim za sprawą różnych połączeń neuronowych powstają emocje m.in. strachu czy radości. W książce pt. „Myśli to materia” autorstwa Dawson’a Church’a (Tu można np.; kupić ją w formacie PDF – polecam) badacz bardzo dokładnie opisuje w jaki sposób na realne codzienne życie przekłada się stan naszego mózgu. Ja postaram się w kilku zdaniach przekazać prosty zarys tej teorii, aby lepiej zrozumieć poźniej czemu radość rodzi kreację, a smutek, żal czy lęk łączy się z destrukcją.

Przede wszystkim należy zrozumieć jak zbudowany jest nasz mózg i jakie fale generuje. O samej fizjologii pisać nie będę, natomiast chciałabym się skupić na rodzaju fal jakie emitujemy i za co poszczególne fale odpowiadają w codziennym życiu. Możliwe, że kiedyś już czytałaś o falach alfa, beta, gamma, theta i delta. Każda z tych fal emituje odpowiednie częstotliwości, i jak twierdzi Maxwell Cade fale alfa służą jako swoisty pomost między pozostałymi. Warto tu zaznaczyć, że theta i delta symbolizują podświadomy i nieświadomy umysł, a beta to świadomy umysł. Będąc więc w trybie fal alfa mamy naturalnie zapewnione połączenie pomiędzy realnym światem, a naszą podświadomością. Jak myślisz co to może oznaczać? Nic innego jak to, że masz dostęp do skarbnicy swojego wnętrza, skąd możesz czerpać nieskończone pokłady kreatywności, obfitości, bazować na intuicji itp. A mając uruchomione w dużej mierze fale alfa stajesz się kreatywnym twórcą. To wszystko to piękne stany, dzięki którym juz nie jesteś trybikiem w maszynie systemu, po prostu gładko płyniesz przez życie.

Czemu zatem skoro to takie proste zdaje się być trudnym?

Niestety większość z nas pokonując życie coraz bardziej wchodzi w stan związany z falami beta, które odpowiadają za frustrację, lęki, stres, złość, poczucie winy, oskarżanie i wstyd. Z wiekiem tych fal jest coraz więcej i więcej, bo nikt nas nie uczy jak patrzeć na życie holistycznie, i zamiast tego przyjmujemy wzorce jak powinniśmy reagować w określonych sytuacjach, a niestety wzorce te zazwyczaj są negatywne. Im więcej wytwarzamy danych fal, nasz mózg skupia swoją pracę właśnie na nich zapominając niejako o istnieniu innych płatów odpowiedzialnych za fale, które są bardziej pozytywne i budujące.

Dobra wiadomość jest taka, że oczywiście mózg można ćwiczyć i nawet z najcięższego pesymisty można zamienić się w stosunkowo krótkim czasie w optymistę, który widzi tylko jasną stronę mocy. I nie mam tu na myśli żadnej naiwności lub uśmiechania się podczas życiowej burzy, kiedy los kopie nas po plecach, a ból rozpływa się realnie po ciele. Mówię tu o optymizmie, który staje się naszym naturalnym stanem i dzięki któremu już nie przyciągamy do siebie tych życiowych dramatów, a sytuacje „problematyczne”, które obiektywnie muszą się wydarzyć dla dobra wszystkich nie stanowią dla nas źródła strachu, frustracji czy niszczycielskiego stresu.

Zatem – jak ćwiczyć umysł?

Jest wiele sposobów na osiągnięcie tego upragnionego stanu skupienia i wolności. Można się afirmować, medytować, można wizualizować pozytywne sytuacje, jakie chciałybyśmy aby się ukazały w naszym życiu. Ja zdecydowanie polecam metodę przeprogramowania umysłu, zwaną okejowaniem, którą świetnie prowadzi na swoich sesjach Małgosia Nowak, a znajdziecie ją TU. W dużym skrócie polega ona na zdefiniowaniu blokującego przekonania i zastąpieniu go pozytywna afirmacją. Metodę przetestowałam na sobie i mogę powiedzieć, że działa niemalże od razu! Polecam.

Życie jest tylko w naszych rękach. Warto stanąć mocno w swoim narożniku i podejmować codzienne wyzwania z uśmiechem na ustach, bo dzięki temu rozświetlamy drogę otaczających nas ludzi. A mając świadomość, że tylko my mamy wpływ na otaczającą nas rzeczywistość żyje się nam dużo lżej.

Pamiętaj, że mając w głowie pozytywne przekonania działasz w życiu bardziej efektywnie, spełniasz swoje marzenia, czujesz się po prostu wolna niezależnie od okoliczności zewnętrznych.

Zacznij zatem sama decydować o czym i jak myślisz, a wokół zamanifestuje się magia 🙂

Przeczytaj również